Masz 10 minut i marzysz o tym, żeby poczuć większy spokój? Automasaż to codzienna praktyka, ale też koło ratunkowe. Wycisza, balansuje, uziemia i jest… MEGA prosta! Jeśli spotkałyśmy się już na konsultacji lub w jednym z moich Programów to już wiesz, że zawsze o niej wspominam.
Dlaczego warto?
Przede wszystkim dlatego, że świetnie balansuję Vatę. Wycisza, uziemia i sprawia, że zarówno ciało, jak i umysł stają się bardziej zrównoważone.
To element ajurwedyjskiej Dinacharya – rutyny dnia codziennego wypełnionej rytuałami, które pomagają zadbaniu o wewnętrzną równowagę.
Ta praktyka jest nieoceniona, gdy pracujesz nad relacją ze swoim ciałem – dotyk (a zwłaszcza TWÓJ dotyk) ma działanie terapeutyczne.
Dodatkowo, olej sezamowy świetnie nawilża skórę – jeśli masz tendencję do suchości to jedna z lepszych rzeczy, jaką możesz dla siebie zrobić. Gwarantuję, że nie będziesz potrzebowała już żadnych balsamów. No i te wszystkie cenne witaminy, których dostarczasz razem z olejem też nie pozostają bez znaczenia… 😉
Przeciwwskazania
Jeżeli masz zaburzenia Kaphy i dużą nadwagę, wtedy warto wymieszać olej sezamowy pół na pół z gorczycowym.
Warto unikać automasażu podczas miesiączki i gdy jesteś chora, żeby nie zaburzyć przepływu Prany. Możesz też zrezygnować z tej praktyki podczas deszczowych dni, które podnoszą u Ciebie Kaphę.
Kiedy?
Tradycyjnie wykonuje się go rano, przed poranną praktyką jogi. Natomiast możesz też zastosować automasaż wieczorem – wtedy o wiele łatwiej zapadniesz w sen, żegnając się z napięciami w ciele skumulowanymi po całym dniu wrażeń.
Jak go zrobić?
1) Podgrzej olej w małym dzbankuw kąpieli wodnej.
2) Rozłóż ręcznik w łazience i zadbaj o to, żeby Ci nikt nie przeszkadzał.
3) Zacznij od rąk – wykonuj masaż podłużnymi ruchami od serca w stronę kończyn. Na stawach (np. łokciach) i brzuchu wykonuj ruchy okrężne.
4) Weź prysznic i spłucz olej bez użycia mydła.
Voila! Po kilkunastu minutach poczujesz się jak nowo narodzona 🙂