Jeśli Ajurweda towarzyszy Ci już od jakiegoś czasu, to na pewno słyszałaś już o ghee (wym. “gi”) – maśle klarowanym. To produkt, który jest nazywany “ajurwedyjskim złotem” dzięki swoim niezliczonym właściwościom prozdrowotnym i uniwersalności stosowania.
Chciałabym Cię zachęcić do przyrządzenia masła klarownego na własną rękę. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że masła klarowane dostępne w Polsce mają dwie podstawowe wady:
1. Są zazwyczaj drogie, a ich cena jest nieproporcjonalna do kosztu ich wytworzenia.
2. Są niewłaściwie przechowywane (np. w plastiku lub puszkach), co wpływa na jakość masła i osłabia jego działanie.
Przejdźmy zatem przez ten cały proces wspólnie, krok po kroku.
Zacznijmy od przygotowania tego, co będzie Ci potrzebne do procesu klarowania masła.
Wybierz masło, które ma 82% tłuszczu – to da Ci gwarancję, że będzie miało jak najmniej dodatków. Najlepiej, jeśli jest to masło pochodzenia organicznego lub od zaufanego farmera.
Ile masła potrzebujesz? Możesz zacząć od jednej kostki. Ja zazwyczaj, gdy zabieram się za klarowanie masła, zużywam od razu 2-3 kostki, żeby mieć zapas i nieprędko robić to po raz kolejny 🙂
Ghee możesz przechowywać nawet i do kilku miesięcy – znalazłam informację o tym, że jeśli przechowujesz je w szczelnie zamkniętym pojemniku to nawet i do 9 miesięcy (w temperaturze pokojowej. Nie testowałam tego jednak w praktyce, bo u mnie zazwyczaj szybko znika 😉
Co zatem potrzebujesz jeszcze oprócz masła?
– Rondelek, najlepiej z grubym dnem, żeby uniknąć przypalenia
– Miseczkę, do której będziesz zbierać osad i łyżkę
– Pojemnik, w którym będziesz przechowywać ghee – najlepiej ceramiczny lub z ciemnego, grubego szkła
Umieść masło w rondelku i zacznij je rozpuszczać na małym ogniu. Zobaczysz, że stopniowo, na powierzchi zacznie pojawiać się biały osad.
Teraz musisz uzbroić się w cierpliwość. Osad będzie się powiększał, a Ty po prostu… czekaj 🙂
Czym jest ten osad? To wszystkie zanieczyszczenia i dodatki, które znajdują się w maśle. W procesie klarowania usuwana jest także kazeina i laktoza – pod koniec zostanie nam sam tłuszcz, czysta esencja.
W kolejnym kroku zbierz pianę, która pojawiła się na powierzchni, do osobnej miseczki. Są też podejścia, które mówią o tym, żeby ją pozostawić i dopiero, gdy masło stężeje, usunąć je z powierzchni. Ja jednak stosuję tę metodę i sprawdza się całkiem fajnie.
Potem obserwuj, czy rzeczywiście pozbyłaś się już wszystkich zanieczyszczeń. To moment, w którym musisz być uważna, bo masło zaczyna się właśnie przeobrażać w ghee – powinno mieć złoty, klarowny odcień. Jeśli będziesz je klarować za długo, możesz je przypalić, więc warto być przy tym ostrożną.
A na sam koniec przelej swoje płynne złoto do pojemnika. I koniec! Tadaaaam, ghee gotowe! Proste, prawda?
Jeśli masz jakieś pytania, daj znać w komentarzu. Trzymam kciuki za Twoje ghee! 🙂