fbpx

Artykuł jest podsumowaniem rozmowy z Kariną Mrozicką, z KM Style, z którą rozmawiałyśmy o tym, jak Ajurweda w praktyczny i prosty sposób może nam pomóc w zadbaniu o siebie w tych trudnych czasach:

Sytuacja, w której wszyscy się znaleźliśmy to czas, o którym najprawdopodobniej w przyszłości będzie można przeczytać w podręcznikach do historii. To czas, który testuje to, co wiemy na temat tego, jak o siebie zadbać – teraz, jak nigdy dotąd, potrzebujemy zaopiekowania się swoim dobrostanem na każdym poziomie. 

Z perspektywy Ajurwedy możemy powiedzieć, że mimo, że w Naturze dominuje teraz Kapha, to wokół bardziej odczuwamy działanie energii, która jest jej przeciwstawna – działanie Vaty. To właśnie jej nadmiar może sprawiać, że odczuwamy cały wachlarz różnych dolegliwości.

Na poziomie ciała najczęściej objawia się to m.in. suchością (suchą skórą, wypadającymi włosami), uczuciem zimna (szczególnie wiecznie zimnych dłoni i stóp), czy problemami ze snem (zasypianiem i budzeniem się w nocy). Na poziomie emocjonalnym mogą pojawić się np. nieuzasadnione lęki, nieustanne uczucie niepokoju, zdezorientowania i zmęczenia gonitwą myśli.  

W takiej sytuacji największym priorytetem jest zadbanie o fundamenty –  o to, co stanie się naszą bazą do budowania kolejnych nawyków wspierających nasze dobre samopoczucie i zdrowie. Przede wszystkim są to: dobrej jakości sen, balansujące posiłki i praca z oddechem (Praną).

Jak sobie pościelisz… 

Bardzo często, gdy podczas konsultacji rozmawiamy o tym, jak ważny jest sen, zazwyczaj słyszę: To przecież takie oczywiste! No, właśnie. Skoro to takie oczywiste, to dlaczego tak rzadko przechodzimy od teorii do praktyki? 😉 

Według Ajurwedy, najlepszą porą pójścia spać jest godzina 22.00. Czas pomiędzy 18.00 a 22.00 to okres dominacji Kaphy – energii ciężkości, która sprawia, że łatwiej nam zwolnić i wyhamować po całym dniu aktywności. Jeżeli nie posłuchamy tego biorytmu, po 22.00 wkroczymy w czas dominacji Pitty – energii związanej z działaniem i o wiele ciężej będzie nam zasnąć. 

Dodatkowo, pomiędzy 22.00 a 4.00 nasze ciało naturalnie przełącza się w tryb regeneracji i relaksacji. Pozbawianie go tej możliwości jest tożsame z rezygnacją z tego, że nasz organizm będzie działał na jak najwyższym poziomie. Konsekwencje z tym związane mają wpływ zarówno na nasze samopoczucie, jak i na każdy z układów w naszym ciele – również na układ odpornościowy, który powinien teraz być w jak najlepszej kondycji. 

Mimo wszystko, mam świadomość tego, że dla wielu z nas to spore wyzwanie. Zwłaszcza, jeśli jesteśmy przyzwyczajone do tego, żeby chodzić spać o wiele później. Tego typu nawyki są ciężkie do zmiany z dnia na dzień.

Co więcej, jestem przekonana, że jeśli położysz się spać o 22.00, a do tej pory zasypiałaś kilka godzin później, to będziesz jedynie przewracać się sfrustrowana z boku na bok – Twój organizm też musi się przestawić na nowe tory i potrzebuje do tego czasu. 

Dlatego spróbuj od małych kroków. A nawet i tip topów. Połóż się spać o 15 minut wcześniej niż zwykle. I rób tak przez parę tygodni. A potem dokładaj kolejne 15 minut, stopniowo dochodząc do godziny 22.00.

Balansujące posiłki, czyli…?

 

Postaw teraz na jedzenie, które jest przede wszystkim serwowane na ciepło. Mimo, że możesz być zmartwiona dodatkowymi kilogramami po zimie (a kwarantanna też może dorzucić swoje), to nie jest dobry czas na odchudzanie i jedzenie surowych sałatek. 

Zamiast tego wybieraj posiłki, które są lekkostrawne i ciepłe, dodając do nich aromatyczne, ułatwiające trawienie przyprawy, takie jak np. majeranek, koper włoski, liść laurowy, czy ziele angielskie. Z przypraw indyjskich, możesz wykorzystać kminek i asafetydę. 

Dlaczego? Gdy odczuwasz stres, Twoje ciało zaczyna funkcjonować w stanie napięcia. Wszystkie Twoje narządy wewnętrzne działają mniej sprawnie, a układ trawienny zwalnia. Dlatego w takim okresie warto go dodatkowo wspomóc, jedząc lekko i świeżo. Ciężkostrawne posiłki utrudnią Twoje i tak już osłabione trawienie, a co za tym idzie, przyswajanie i dodadzą Ci mniej energii. 

Sięganie po rzeczy, które mają działanie pobudzające, też nie będzie teraz najlepszym pomysłem. Co pobudza? Przede wszystkim kawa, herbata (najbardziej czarna) i alkohol. Pewnie kawosze po przeczytaniu tego chwytają się za głowę 😉 Jeśli nie jesteś w stanie zrezygnować całkiem z kawy (znam to, kiedyś też nie wyobrażałam sobie bez niej poranka), to dodaj do niego odrobinę mleka migdałowego i szczyptę przypraw (kardamonu, cynamonu, gałki muszkatołowej). Dzięki temu zmniejszysz negatywne konsekwencje działania kofeiny. 

 

Praniczny oddech

W Ajurwedzie oddech jest podstawowym źródłem Prany – życiodajnej energii. Sytuacja stresowa w naturalny sposób sprawia, że Twój oddech się spłyca i mniej powietrza trafia do Twoich płuc. Do tego zaczynasz oddychać górną częścią Twojej klatki piersiowej, co jest sygnałem dla Twojego mózgu, że właśnie znalazłaś się w sytuacji zagrożenia. I uruchamia za sobą cały szereg kolejnych działań w ciele.

Zacznij pracę z oddechem od samoobserwacji. Od tego, żeby w momentach, gdy przychodzi do Ciebie niepokój, skoncentrować się na powietrzu, które wpływa do Twojego ciała przez Twoje nozdrza. I na strumieniu, które ocieplone temperaturą Twojego ciała, potem z niego wypływa. Przyłóż jedną rękę do górnej części Twojej klatki piersiowej, a drugą na brzuchu. Poczuj, która część się unosi. Górna, czy dolna? 

Popracuj nad tym, żeby zacząć oddychać przeponowo. Gdy bierzesz wdech, Twój brzuch powinien się powiększać, a przy wydechu – zmniejszać. Poczuj jak powietrze go wypełnia, a potem jak, razem z napięciem i lękiem, opuszcza Twoje ciało. 

To praktyka, która pozwoli Ci szybko powrócić się do tu i teraz. Ugruntować się w ciele i uziemić. Zatrzymać strumień myśli i zapobiec temu, żeby po raz kolejny Cię pochłonął.

Jeśli masz chęć zanurkować głębiej w sposoby ułatwiające powrócenie do spokoju na poziomie ciała i umysłu, zajrzyj do bezpłatnego mini-ebooka “Daj sobie spokój”. Bo tylko Ty jesteś w stanie dać sobie spokój – nikt inny. Link do niego znajdziesz poniżej.

A jeśli masz jakieś pytania, lub wątpliwości, daj znać w komentarzu. Trzymam za Ciebie kciuki!

A jeśli masz chęć przeczytać coś jeszcze…